Najpierw praca, potem odpoczynek


Cześć! Po długiej przerwie wracam do Was z nowymi ciekawostkami.
Jeżeli jesteś tutaj pierwszy raz, zapraszam do zapoznania się z poprzednimi postami, w których opowiadam o moim życiu jako au pair.
Jeśli chcesz, zostaw komentarz i przywitaj się 😉

Chcesz dostawać meila za każdym razem, gdy publikuje nowy post?
Kliknij SUBSKRYBUJ, podaj adres email i bądź na bieżąco!

Myślałam, że rok czasu to długo. Szybko przekonałam się, że byłam w błędzie.
Pierwszy miesiąc jako au pair, może dwa bardzo się ciągnęły - przyzwyczajanie się do nowego otoczenia, innego języka i planu dnia pochłaniało czas. Obserwowałam moich host rodziców jak wychowują swoje dzieci. Chciałam zachować się podobnie w tego typu sytuacjach, gdy zostanę sama z ich dziećmi. To był kluczowy czas budowania relacji z rodziną. Ale poznałam pierwszych znajomych, przyzwyczaiłam się do codziennie rutyny, dni leciały, aż w końcu minął rok od dnia mojego przyjazdu do Stanów. Nadal mam wrażenie, jakbym jeszcze wczoraj budziła się, żeby zrobić moim host dzieciom śniadanie. Chętnie wróciłabym do tych dni, teraz, gdy jestem już 10 miesięcy po ukończeniu programu Au Pair.
Ale to było prawie rok temu i teraz wspominając przeszłość myślę, jak wtedy mieliśmy dobrze. Nikt by nie pomyślał, że kilka miesięcy później cały świat będzie zmuszony siedzieć w domu. Oczywiście nie wróciłam tutaj po to, aby pisać o panującej epidemii. Tym bardziej, że samo przebywanie w domu całymi dniami mi nie przeszkadza. Pewnie, wyszłabym chętnie wieczorem (raz w tygodniu) ze znajomymi, ale jako introwertyk delektuję się spokojem w moich czterech ścianach. Bardziej martwi mnie brak możliwości dalszego przemieszczania się, a 2019 był przepełniony podróżami w moim życiu. Dzisiaj tak naprawdę chciałabym Wam opowiedzieć co działo się po 25 czerwca 2019 roku,  czyli po moim ostatnim dniu pracy jako Au Pair.
To właśnie wtedy, rozpoczyna się długo wyczekiwany przez wielu Travel Month, czyli czas na podróże po 12 miesiącach opieki nad dziećmi.


Zostałam jeszcze kilka dni z moją host rodziną, a później wsiadłam w samolot, aby po kilku godzinach wylądować po raz pierwszy w niesamowitej Nevadzie.

Podróż samolotem z Massachusetts do Nevady 


Lot nad Wielkim Kanionem

Wylądowałam w Las Vegas - spełnienie moich marzeń. Miasto hazardu, imprez i szaleństwa. Również jedyne takie miejsce na ziemi! Na pewno kojarzycie je z filmu "Kac Vegas"! Była to moja pierwsza podróż, którą odbyłam całkowicie sama. Obserwowanie widoków z okna było szczególnie ekscytujące, gdy lecieliśmy nad Wielkim Kanionem - uważanym za jeden z najpiękniejszych cudów natury. To także największy na świecie wąwóz o długości 443 km, który widać z kosmosu.
Wlot do strefy powietrznej Las Vegas to jeden z najciekawszych widoków z okna samolotowego. Wyobraź sobie, że obserwujesz pustynię przez kilka godzin, aby nagle zobaczyć najpierw małe domki (wszystkie z basenami 💖), następnie całe osiedla, aż w końcu sam Las Vegas Strip (odcinek popularnej ulicy w Vegas; część Las Vegas Boulevard) z wielkimi hotelami.
Na zachodzie Stanów wylądowałam późnym popołudniem, dlatego tego dnia miałam jedynie czas na zrobienie zakupów i odpoczynek w pokoju po siedmiogodzinnej podróży. Lot był przyjemny, jednak różnica czasu robi swoje. Podróżowanie samemu to także dodatkowa odpowiedzialność i oczy dookoła  głowy NON STOP. Nie ma z Tobą znajomych, którzy przypomną Ci o zabraniu bagażu, lub chłopaka, który dodaje bezpieczeństwa. Wszystko to powoduje dodatkowe zmęczenie. Samotne zwiedzanie to także czas na oczyszczenie myśli, przemyślenia i odpoczynek. Jednak często musisz prosić nieznajomych o zrobienie Ci zdjęć 😅

Wycieczka bez zdjęcia przy słynnym znaku "Welcome to Fabulous Las Vegas" się nie liczy 😉

 Do Vegas przyjechałam na 3 noce. W zupełności tyle czasu wystarczyło, aby zrealizować wszystko to, co sobie zaplanowałam. Ciężko powiedzieć, że mój dzień był przepełniony aktywnościami. To jedno z tych miast, gdzie atrakcji jest najwięcej nocą. W ciągu dnia oglądałam architekturę, ale to właśnie wieczora wyczekiwałam najbardziej. Wysoka temperatura również nie zachęca do przebywania na dworze. Chciałam jak najlepiej wykorzystać ten czas, dlatego spacerowałam po mieście, ciekawa wnętrz ekskluzywnych hoteli Las Vegas. Miałam okazję zobaczyć między innymi:

Bellagio Hotel and Casino
Luxor Hotel and Casino
Caesars Palace Hotel and Casino
Flamingo Hotel and Casino
Rio Hotel and Casino
Mandalay Bay Resort and Casino

Nie chciałabym przepełnić wpisu zdjęciami, dlatego zachęcam Was do wyszukania tych hoteli w internecie - robią wrażenie!

Hotel Flamingo - zdjęcie z mojego Snapchata

Hotel Mandalay Bay

Hotel Luxor

Udało mi się uchwycić kawałek Las Vegas Strip na zdjęciu 

Na pewno zwróciliście uwagę, że w każdej nazwie hotelu pojawia się słowo "Casino". W końcu Las Vegas to stolica hazardu. Znajduję się tam ponad 100 kasyn, w tym największe kasyno na świecie The Venetian. Kasyna są otwarte całą dobę, 7 dni w tygodniu.
Przeszłam wzdłuż wspomnianego wcześniej the Strip, czyli odcinka Las Vegas, na którym znajduje się dziewiętnaście z dwudziestu pięciu największych hoteli na świecie (pod względem pokoi)Jest to charakterystyczna część tego miasta, która tętni życiem każdej nocy. I to właśnie wtedy miasto robi ogromne wrażenie. Mimo, że moje możliwości były bardzo ograniczone przez mój wiek (20 lat), spędziłam tam najlepsze chwile. Już pierwszego wieczora dopisało mi szczęście, ponieważ poznała grupę dziewczyn z Kanady, które zaprosiły mnie do swojego girls team i razem zwiedziłyśmy miasto. Wynajęłyśmy limuzynę, która zabrała nas w podróż po nocnym, imprezowym Vegas. Zobaczyłyśmy pokaz fontann hotelu Belagio z kolorowymi światłami (tutaj odsyłam na YouTube).
Wybrałyśmy się do Downtown Las Vegas, to część miasta, która była sercem hazardu przed the Strip. Na pytanie, czy jest tam bezpiecznie, internet odpowiada, że TAK, ja jednak tak się nie czułam. To miejsce ma zupełnie inny klimat. Jest to "ta dziwna" część Vegas, przynajmniej w moim odczuciu. Mimo wszystko cieszę się, że miałam możliwość odkryć tę stronę miasta.
Tak spędziłyśmy Time of Our Lives, ale o szczegółach nie mogę opowiadać,
ponieważ jak to powiedzieli w filmie "Kac Vegas" ---> "Co wydarzy się w Vegas, zostaje w Vegas".


Napis przed wejściem do Downtown 


Zdjęcie z Downtown Las Vegas

Wieżę Eiffla znajdziecie nie tylko w Paryżu 😉



Jako, że podczas pobytu w Las Vegas dzieliło mnie kilka dni od ślubu, dziewczyny postanowiły, że zrobimy wieczór panieński
- stąd ta wstążka z napisem: I said YES

Na pewno nie była to ostatnia wizyta w tym "Mieście grzechu" (to nie ja wymyśliłam to określenie 😅).
Chętnie wybiorę się tam ponownie, tym razem już jako osoba pełnoletnia. Słyszałam, że w kasynach donoszą drinki for free 😜
Jeżeli masz taką okazję, wybierz się do Las Vegas bo nie ma drugiego takiego miasta!
A dokąd zabrał mnie kolejny samolot? O tym może w następnym wpisie.

Daj znać w komentarzu co sądzisz o Vegas, a może też tam byłeś/byłaś??
Chętnie się dowiem.



Wszystkie zdjęcia w moich postach należą do mnie, chyba, że załączę źródło.

Masz pytania? Chciałbyś/chciałabyś, żebym napisała post na wybrany przez Ciebie temat?
Napisz do mnie!






Komentarze

  1. Chętnie przeczytam o ślubie, o którym wspomniałaś pod koniec wpisu i jak wyglądał panieński 🥰

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Amerykańskie imprezy

Samochodem po USA

Przygotowania do Halloween w USA